piątek, 2 stycznia 2009

Stworzenie przyjażni na dobre i złe:)


Baśń o psim sercu ..
Dawno temu, gdy bóg zajmował się tworzeniem świata, w tym wszystkich istot dużych i małych, każde stworzenie obdarowywał czymś niezwykłym. Wszystkie zwierzęta z niecierpliwością czekały na ten dar. Czekał również pies. Czuł się trochę nieswojo. Co chwila musiał schodzić z drogi jakimś zwierzęcym pochodom. Niechcący przysłuchiwał się zagorzałym dyskusjom, co komu da Bóg. W pewnej chwili biedaczyna aż podrapał się łapką po głowie, gdy zagadnął go kogut: - A ty co byś chciał dostać? - Ja... Nie wiem... – odpowiedział szczerze zakłopotany. - No wiesz! Co z ciebie za pies?! – zamachał skrzydłami w odpowiedzi i odmaszerował obruszony. Wokół wzmagał się gwar, jak to zwykle bywa przed waŻnymi wydarzeniami. Ucichł dopiero, gdy pojawił się Bóg. Pies pierwszy spostrzegł jego nadejście i radośnie zaszczekał. Po chwili rwetes znowu się wzmógł, bo zwierzęta bez ogródek,czasami natarczywie zgłaszały, czego chcą. Bóg często spełniał ich Życzenia, każde zwierzę czule przy tym głaskał. Czasami jednak odmawiał, proponując – jego zdaniem – coś lepszego w zamian. Słońce już zachodziło, gdy Bóg kończył obdarowywać zwierzęta. Dopiero wtedy zauważył, że za nim postępuje pies. - Czego najbardziej pragniesz dla siebie, piesku? – spytał wreszcie Stwórca, kiedy już wszystkie zwierzęta się rozbiegły. - Chciałbym ci towarzyszyć, Panie. Niczego bardziej nie pragnę – to mówiąc, wesoło zamerdał ogonem. - Tylko tyle? Naprawdę nic nie potrzebujesz? – zdziwił się Bóg. Miał jeszcze żywo w pamięci targi innych zwierząt. - Nie. Nic mi nie potrzeba. Idąc przy tobie czuję się taki szczęśliwy. - Hm... W takim razie otrzymasz ode mnie największy dar na świecie. Serce – dar boski. Zapamiętasz? Pies pokiwał głową i zapytał: - A pozwolisz mi Panie zostać z tobą? Będę twoim najwierniejszym sługą – zapewnił. - Widzisz, chętnie zabrałbym cię z sobą, ale mam co do ciebie inne plany. Twój los rozstrzygnie się jutro. Jednak nie obawiaj się. Wszystko, co dziś uczyniłem, było dobre. Nazajutrz pies zbudził się skoro świt i wyruszył na poszukiwanie Boga. Długo szukał, aż wreszcie w południe znalazł go na wzgórzu pod wielkim dębem. Siedział skupiony i wpatrywał się w stojącą przed nim postać, jakby formował ją swoim spojrzeniem. - Ależ ona jest całkiem podobna do Boga! – zdziwił się pies. Zaszczekał radośnie i nawet podskoczył kilka razy, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Ale Bóg nawet nie spojrzał w jego stronę. Zbity z tropu pies nie odwaSył się podejść bliSej. Położył się u podnóża góry i czekał na zawołanie. Słońce chyliło się ku zachodowi, gdy postanowił odejść. Widocznie Bóg tego chce, pomyślał. Stworzył sobie podobnego do siebie i teraz ma jego. Oto jego plan. Powoli zaczął się oddalać. Nagle usłyszał: - Zaczekaj. Nie odchodź. W miejscu zawrócił. Serce rwało mu się w piersi. Kilkoma susami pokonał wzgórze i przypadł do nóg Boga. Spojrzał w górę, gdzie w promieniach słońca siedział Bóg. Potem popatrzył na stojącą naprzeciwko niego postać. Nowy pomysł Boga. Nawet udany na pierwszy rzut oka. Tak pomyślał, ale nie powiedział tego głośno. Tymczasem Bóg jakby czytał w jego myślach, bo rzekł: - Oto twój przyjaciel. - Nie znam go jeszcze – zaniepokoił się pies. - Będziesz miał ku temu wiele okazji. Nie przejmuj się. Wtedy człowiek, który zdumiony słuchał rozmowy Boga z psem, zapytał: - Dlaczego to zwierzę jest takie waŻne dla ciebie? - Bo obdarowałem go sercem. Sercem, które czuje, tęskni i pamięta. - Oto mój plan, o którym mówiłem ci wczoraj – powiedział, odwracając się z uśmiechem do psa. Do człowieka natomiast zwrócił się ze słowami: - Pamiętaj, nie złam tej przyjaźni. - A co się stanie? – wystraszył się człowiek. - I niebo, i ziemia odwrócą się od ciebie. To rzekłszy, Bóg oddalił się, pozostawiając ich obu. A że zarówno człowiek jak i pies byli wielkimi optymistami, toteż po chwili słychać było radosny śmiech człowieka i wesołe szczekanie psa. Pasują do siebie jak ulał – pomyślał Bóg i również się roześmiał. Był także wiecznym optymistą. I dodał sam do siebie: „Wszystko, co dziś uczyniłem, było dobre”. Minęły nieobjęte i objęte kalendarzem wieki. Przez świat przetoczyły się opisane i nieopisane dzieje. Tylko pies pozostał najwierniejszym przyjacielem człowieka. Czy zauważyłeś, że czasami, gdy zachodzi słońce, pies nagle przystaje i podnosi głowę, przymyka oczy, jakby słyszał słowa: „Pamiętaj, twoje serce to dar Boży”. A człowiek?
Krystyna Kruczkowska

2 komentarze:

Donata pisze...

piękna baśń
taka prawda
buziale

Grażyna pisze...

Tak ilekroć ją czytam zawsze mam łzę w oku , wówczas pytam sama siebie czyżby człowiek tak bardzo juz zapomniał o tym co ważne ?